*
* *
Odzyskiwałam przytomność powoli. Najpierw
poczułam, że leże na czymś twardym i zimnym... kamienie, bruk, beton? Nie
odważyłam się otworzyć oczu. Po chwili po moim boku rozniósł się przeszywający
ból. Zaraz nadeszła nowa jego fala i głos:
- Rusz się
wreszcie!
Ten syk należał z pewnością do Andy’
ego. Jak ten facet mnie nienawidzi!
- Zostaw ją! –
A to był jęk Elliota.
Głos brata mnie otrzeźwił, otworzyłam
oczy, a Andy po raz nie wiem który szturchnął mnie nogą w żebra. To dlatego tak bolało. Stał nade mną
jak kat. Zmrużyłam oczy rażone słońcem. Gdzie ja jestem? Czy to już
szkoła Antaniasza?
- Wstawaj!-
warknął chłopak uderzając mnie czubkiem buta dwukrotnie. Jak można być tak
okrutnym? Czy ja mam do czynienia z człowiekiem, czy potworem? Od początku
wiedziałam, że nie zostaniemy przyjaciółmi.
- Stary, co ty
robisz?!- rozległ się nowy czysty głos. Był tak głęboki i melodyjnie subtelny
za razem.- Zostaw ją! To ta
nowa, nie?
- Człowieku,
daj mi spokój!- rzucał się Andy.- Szukałem jej i tego bachora pięć dni!
- To nie
znaczy, że możesz się teraz na niej wyżywać!
W dalszym ciągu kręciło mi się w
głowie. Dlaczego straciłam przytomność? Jak długo leżałam na ziemi nie kontaktując?
- Lorren, Lorren! Nareszcie! Nie
mogłam cię wyłapać! Odcięłaś się!- do mojej głowy wdarły się chrobotliwe
warkoty Lexi.
- Już dobrze. Żyję- odesłałam jej
słabo.
Spróbowałam wstać, ale zakręciło mi
się w głowie, więc tylko usiadłam podtrzymywana przez Elliota. Czemu teleportacja
wywarła na mnie takie skutki, a na Elliocie i Andy’ m nie? Było mi
wystarczająco niedobrze, kiedy ktoś podał mi rękę i pociągnął do góry, a chęć
wymiotowania wezbrała. Opanowałam się widząc przed sobą nowego chłopaka, który
zapewne był ode mnie starszy, to on pomógł mi wstać. Z jego twarzy nie dało się
wyczytać emocji, nie uśmiechał się, nie krzywił, był bardzo poważny i… hm,
ponury. Spoglądał na mnie sztywno ciemnymi oczami, podobnie jak Andy miał
średniej długości włosy, lecz w bardzo jasnym odcieniu brązu, można by
powiedzieć, że beżowe, czy płowe. Nosił brązową koszulę w kratę i niebieskie
spodnie, a na stopach miał czarne trampki. Tyle szczegółów udało mi się
zarejestrować zanim wpadł na mnie przestraszony Elliot i objął w pasie mocno.
- Witamy w
Szkole Antaniasza, jedynym Ośrodku Nadnaturalnych i tak dalej, i tak dalej-
burknął do mnie Andy.- Nie ma za co.
- A niby za co
ona ma ci dziękować?- zapytał oschle ten drugi nastolatek. Spojrzałam na niego
zdumiona, ale on nadal stał w tym samym miejscu z kamienną miną.
- A bądź już
cicho!- warknął Andy. Nie ciężko stwierdzić, że ci dwaj za sobą nie przepadają.
Rozejrzałam się dookoła
przytulając Elliota. Wszelki ból powoli mijał. Staliśmy na okrągłym placu,
ułożonym z kocich łbów, który okalał mur i cienki strumyczek, napełniany wodą
przez głowy gargulców, wystających z muru. Napotkałam wzrokiem kilka drzew,
rabaty z pięknymi egzotycznymi kwiatami, w których brykała Haru i (co mnie
najbardziej zdziwiło) składzik na drewno. Było tu całkiem ładnie. Właśnie tutaj
wszystkie moje problemy miały się skończyć, miałam tu zacząć nowe życie.
- Jesteś sam?-
z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Andy’ ego, lecz nie było kierowane do mnie.- Gdzie Antaniasz? Gdzie dziewczyny?
- Jestem,
jestem!- dotarł do mnie piskliwy głos, zamykając usta chłopaka, który pomógł mi
wstać. Patrząc za jego źródłem dostrzegłam wir rudych włosów, pod którymi kryła
się mała, drobniutka dziewczynka, nadbiegająca od strony ogrodu, jak mi się
zdawało. Wpadł prędko przez bramę placu i stanęła przede mną wodząc wzrokiem
między mną a Elliotem, a była raczej w jego wieku. Teraz dostrzegłam szczegóły,
miała na sobie ładną, schludną czerwono-różową sukienką z ozdobnymi kokardkami
i śmieszna torebeczkę przewieszoną prze ramię. Wyciągnęła ręka najpierw do
Elliota, który odkleił się ode mnie, gdy tylko ja usłyszał, mówiąc:
- Cześć, jestem
Clov Sunog. – Potrząsnęła jago dłonią, potem moją, a gdy tylko
się dotknęłyśmy buchnęła para, a dłoń mnie zapiekła.- Ogień to właśnie ja,
przepraszam- ćwierkała dalej.- Jestem Filipinką, a wy? Skąd jesteście?
- Hej, nazywam się Lorren FrostyBlast, a to mój brat Elliot-
odrzekłam z lekka oszołomiona otwartością tej kruszynki.- Oboje jesteśmy
Amerykanami.
- Gdzie jest Antaniasz?!- ponowił pytanie Andy, już na maksa
rozłoszczony.- Gdzie jest Jassy?!
- No wiesz- odezwał się na to ten drugi.- Jassy skończyła
szkolenie…wczoraj i PUF! W magiczny sposób już nie jest uczennicą, więc
Antaniasz wybył stąd wraz z nią na okres próbny, zanim rozpocznie normalne
życie wśród śmiertelników. Z resztą znasz procedury…
- Co?! Jassy
już z nami nie ma!- wrzasną Andy.- Nie mogłem się z nią nawet pożegnać?!
Nie miałam pojęcia o
kim była mowa. No jasne, o uczennicy… byłej uczennicy, ale czemu Andy się tak
złościł, choć w sumie on zawsze się złości. Clov zrzedła mina, płowy brunet
nadal tkwił w tym samym miejscu z założonymi rękami i spoglądał beznamiętnie na
roztrzęsionego Andy’ ego.
- Stary, wiem, jak się czujesz- zaczął drętwym głosem, pozbawionym
wszelkich emocji.- To straszne stracić swoją partnerkę do tańca, wiem.
Nie zrozumiałam
wtedy tej docinki, dopiero po pewnym czasie dowiedziałam się, że Andy, tak jak
ja miłuję muzykę i śpiewanie, tak on uwielbia taniec. Nie wyglądał na tancerza.
Okazało się jednak, że Antaniasz wspiera się magią i w miarę możliwości
zapewnia nam nie tylko utrzymanie, lecz sprzęty, które pozwolą nam rozwijać
swoje pasje i talenty. Ja śpiewam, Andy tańczy i jak się okazało tańczy
wszystko jak leci, hip-hop, taniec nowoczesny i wszystkie jego odłamy oraz
taniec towarzyski (widać tańczył go z ową Jassy, której nie dane było mi
poznać). Chyba tylko nie praktykuje baletu…ale tego na pewno nie wiem.
- Dobrze wiesz, że była kimś więcej niż tylko partnerką do tańca!-
ryknął na niego Andy. Tamten w dalszym ciągu stał nieugięty i wzruszył tylko
znudzony ramionami. Clov wytrzeszczała oczy w przerażeniu. Ja nie wiedziałam
jak się miałam zachować, czy z tego mogła wyniknąć jakaś bójka? Miałam
załagodzić sytuacje? Próbować ich rozdzielić? Odzywać się w ogóle? Mogłabym
pogorszyć napiętą sytuację?
- Popatrz na to z drugiej strony- odezwał się brunet, podkasując
rękawy koszuli.- Jesteś najstarszy, Antaniasza nie ma, na dobre kilka tygodni,
obejmujesz dowództwo, a za niecały rok kończysz szkolenie i dołączysz sobie do
Jassy. Jeszcze
jakiś problem?
- Nie- przecedził
przez zęby. Perspektywa kontrolowania nas wszystkich pod nieobecność
Mistrza chyba przypadła mu do gustu. Już sobie wyobrażałam jakie piekło mi
zagwarantuje…
Wtem odwrócił się do mnie i pociągnął mnie za rękę, po czym szepnął
mściwym tonem do ucha:
- A ty śnieżynko, pamiętaj kto jest ulubieńcem Antaniasza. Możesz się
starć, a i tak nie wskoczysz na moje miejsce przez najbliższy rok. Dopilnuje
tego.
- Już startujesz do następnej- rzucił kolejną ripostą ponurak. To
było sprzeczne: jego mina i raczej smętne usposobienie i to jak zręcznie
odgryzał się Andy’ emu. Mogłabym go polubić, gdyby nie to, że emanował
odpychająco aurą.
- Zamknij się i idź pobrzdąkać na fortepianie, czy tej swojej
zakichanej perkusji!- huknął na niego rozjuszony Andy, a w oddali zagrzmiało,
jak dla podkreślenia jego słów.
- Brzdąkać to ja mogę na gitarze- odparł zimno. Jednak jeszcze
bardziej zaciekawiła mnie jego osoba. Czyżby był muzykiem? Dopiero teraz
zauważyłam, że z tylnej kieszeni jego spodni wystają pałeczki. Ciekawe, ciekawe…
- Na czym grasz?- wyrwało mi się pytanie, które w jakimś stopniu
wyładowało napiętą atmosferę.
- Na wszystkim, czym się da- odrzekł niewzruszony przenosząc wzrok na
mnie.
- A w szczególności na nerwach- dorzucił Andy patrząc na nas chmurnym
wzrokiem.
- Dla ciebie, Andy, wszystko- warknął tamten i po raz pierwszy
zobaczyłam na jego twarzy emocje, mianowicie: złość.- W szczególności gram na
fortepianie, skrzypcach, flecie, gitarze akustycznej i elektrycznej, perkusji…
- Właśnie, walisz bezsensu po bębnach najczęściej o trzeciej nad
ranem!- syknął Andy.
- Jak już powiedziałem, dal ciebie wszystko- odparł z nienaturalnym
spokojem. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nawet nie wiem jak ten koleś ma
na imię.- A i lubię czasem pograć na harmonijce.- Dodał wyciągając przedmiot z kieszeni.-
W szczególności, gdy mam doła.
- Grasz na niej codziennie.- zwrócił uwagę Andy. Chłopak machnął
lekceważąco w odpowiedzi ręką. Andy pokiwał głową z dezaprobatą i poszedł sobie
nadal kipiąc ze złości.
- Gdzie tak lecisz?- krzyknął za nim brunet.- Ej, Andy, bo tutu ci z tyłka spadnie!
Zachichotałam, Clov
i Elliot także. Tutu to rodzaj
spódniczki baletowej.
- Fajny jest- przesłała mi Lexi w myślach.- Powinnaś się z nim
zaprzyjaźnić.
- Jasne- burknęłam w odpowiedzi.
Nagle zagrzmiało, a
nad głową bruneta pojawiła się mała burzowa chmurka, z której padał deszcz.
Chłopak spojrzał na nią wymownie, po czym z powrotem utkwił swoje mętne
spojrzenia w Andy’ m. Ziemia pod nogami oddalającego się blondyna zafalowała, a
Andy przewrócił się jak długi na chodnik.
- Dzięki! – zawołał do niego młody muzyk, już cały ociekający wodą.- Właśnie
miałem brać prysznic!
- TONY!!!- zawył mściwie Andy dźwigając się z ziemi. Uuu... czyli tak
ma na imię ten facet.
- Powiem to po raz kolejny: dla ciebie wszystko, stary!- wrzasnął za
nim. Jednak ani razu się nie zaśmiał. Nawet kąciki jego ust się nie uniosły. Ma
jakąś wadę szczęki, czy co, że nie może się uśmiechać? Nawet nie okazał zadowolenia,
z tego, że wygrał potyczkę z Andy’ m, który wstał ze złością i oddalił się do
ogrodu, znikając mi z pola widzenia.
- Nie przejmuj się nim- zwrócił się do mnie Tony, znowu przybrawszy
tą swoją kamienną minę.- Ja się z nim użeram od trzech lat. Jak już słyszałaś
nazywam się Tony. A właściwie Antony di Terra, ziemia.
- To wyjaśnia, czemu jest taki
ponury- zauważył Elliot telepatycznie.
- Miło mi, Lorren FrostyBlast, lód i woda. – Wyciągnęłam do niego
rękę. Spojrzał na moją dłoń posępnie i nie ufnie. W końcu jej nie uścisnął,
więc opuściłam ją z zażenowaniem.
- A ja jestem Elliot, powietrze- dodał mój braciszek, ale nie poszedł
w moje ślady i nie wyciągnął ręki.
- Również FrostyBlast, jak mniemam- odrzekł Tony i spojrzał w górę,
mrużąc oczy, na chmurkę, która wciąż nad nim wisiała, strzepał włosy.- Witamy,
w Szkole Antaniasza, choć zapewne nie takiego powitania się spodziewaliście.
Pozwólcie, że was zostawię i spróbuję się pozbyć tej chmury. Clov, oprowadź
nowicjuszy- polecił dziewczynce i nawet na nią nie spojrzał. Nie zaszczycając
nas więcej swoim dobijającym wzrokiem, oddalił się moknąc.
- Oni zawsze tacy są?- zapytał Clov Elliot, gdy Tony był już poza
zasięgiem słuchu.
- Przeważnie. Musicie im wybaczyć- odpowiedział dziewczynka.- A teraz
chodźcie, pokażę wam nasz Ośrodek.
Poprowadziła nas
szeroką ścieżką, którą przybiegła, a ja przez chwilę, dotąd aż nie doszłam do
muru, rozmyślałam o tym, jakich to będę mieć… a raczej już mam, cudownych
sąsiadów.
_________________________
Mam nadzieję, że zabardzo was nie przynudzam ;*
_________________________
Mam nadzieję, że zabardzo was nie przynudzam ;*
Nie, nie przynudzasz. Fajny pomysł z tą spódniczką ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Miło mi ;) A zapomniałam cię uprzedzić, że nie zdążyłam jeszcze sprawdzić błędów w tym i kolejnych rozdziałach, więc może być ich multum. (W tym opo znalazłam już wczoraj kilka, ale nie zdążyłam nanieść korekty, bo wysiadł mi internet)
UsuńSpoko... będę miał co wytykać :P
UsuńHa, ha! Bardzo śmieszne, Sagi! ;) Ale, fakt, na pewno coś znajdziesz. W końcu tobie nic ci nie umknie:P
UsuńNa przykład Twój komentarz :P "tobie nic ci nie umknie" :D czemu tu nie ma łapek w górę? :D
UsuńPostaram się aż tak nie czepiać
Kurde, Sagi, czemu ty jesteś taki spostrzegawczy?!
UsuńTo akurat dlatego, że najpierw miało być: Nic ci nie umknie, a potem zmieniłam na Tobie nic nie umknie.
Zadowolony z tej korekty?
Aj Freedom, nie bulwersuj się :P Sagi właśnie taki ma charakter ;)
UsuńEnough, ja się wcale nie bulwersuje, tak!!!
UsuńOkey, okey...(jasssne...)
UsuńPrzepraszam Freedom :(
UsuńZa co? Nie, no spoko :) Sagi, proszę Cię, nie przejmuj się moimi reakcjami. Najlepiej nie zwracaj na mnie uwagi...
UsuńBo, ja mam dosyć ciężki charakter. Jestem strasznie niecierpliwa (prawda, Enough?) wybuchowa oraz jak twierdzi moja mam nazbyt buntownicza... (chociaż posiadam jakieś tam pozytywne cechy... tak myślę...) :S
Na pewno jakieś masz ;)
UsuńDziękuje ;]
UsuńMasz mnostwo pozytywnych cech, a negatywne posiadasz, gdyz bez nich bylabys zbyt idealna, a kazdy musi miec swoje wady :)
UsuńJa np jestem bardzo nespokojna, latwo sie denerwuje, czasami jestem bardzo wkurzajaca, pyskata upierdliwa i stanowcza :)
UsuńUpierdliwy to ja jestem :P
UsuńTa, Enough... ta twoja stanowczość, jak się uprzesz to koniec ;)
UsuńA, Sagi, nie jesteś znowu taki upierdliwy, może lepiej byłoby to określić szczery i rzeczowy ^_^
Nie ma za co ;) Wnioskując po twoich wypowiedziach mogłabym wymienić jeszcze więcej twoich pozytywnych cech :) Masz ich trochę.
UsuńSerio? :)
UsuńFreedom po samych komentarzach pozna człowieka ;)
UsuńCiekawe czy domyśliłaby się że to ja, gdybym zaczął komentować z innego konta? ;)
UsuńTego nie wiem... możliwe... Ale serio tak uważam ;) A przynajmniej odniosłam takie wrażenie o tobie...ale wiesz, mogę się zawsze mylić. Wymienić ci kilka przykładów twoich dobrych cech, hm? :P
UsuńZ chęcią o nich poczytam :P
UsuńO ja tez ;D
UsuńOj, wiem Enough, że akurat ciebie bardzo intryguje to co mam do powiedzenia w tej sprawie.
UsuńWięc, Sagi, pierwsze co mi się nasunęło, gdy poczytałam twoje komenty- nie jesteś chamem, to na pewno. Okazujesz niejaką wyrozumiałość w stosunku do naszych błędów, więc gdy czytam twoje uwagi mogę przyjąć je spokojnie (mam pewność, że nie zjedziesz mnie tak, że się przez tydzień nie będę mogła pozbierać), co od razu pociąga za sobą życzliwość i optymizm. Jesteś kulturalny i miły (żeby nie pisać ugrzeczniony) co potwierdzasz pisząc np. wasze, tobie itd. z wielkiej litery (ja nigdy o tym nie pamiętam). Jak już wspomniałam wyżej, jesteś szczery i rzeczowy oraz według mnie zabawny. Tego już nie umiem racjonalniej uzasadnić, ale wydałeś mi się...hm, nie wiem nawet jak to określić... wrażliwy???
Coś się rozpisałam, a miało być tylko kilka przykładów :)
Ah, Freedom...już ty wiesz, co ja o tym myślę, nie będę Sagi'ego wprowadzać w nasze tajemnicze rozmówki (hihi ;D).
UsuńEnough?
UsuńTak, dobrze wiem (aż za dobrze) co ci siedzi w tej twojej głowie... Czasem jesteś gorsza od mojego księdza XD
Dziękuję Freedom :3
UsuńPrzepraszam za moją (jakże króciutką) nieaktywność, ale nie miałem za bardzo czasu... Prawdopodobnie znowu zacznę się udzielać w ferie ;)
Spoczko :)
UsuńNie wierzę, że to piszę, ale szczerze- brakowało mi tych twoich uwag i komentarzy ;) Zrobiło się tak pusto, kurcze, odniosłam wrażenie, że ludzie wolą czytać nasze rozmowy w komentach, niż same opowiadania, bo gdy ciebie zabrakło liczba odbiorców uszczupliła się o połowę...:/
Może to ja byłem tą połową bo mam aż tyle kont? :P
UsuńA obiecany fanart (czy fan art?) w przygotowaniu ;) Nie wiem, jak to się stało, ale miałem dzisiaj trochę czasu i skoczyłem kilka stron do przodu. Jak tak dalej pójdzie to może uda mi się skończyć go przed feriami :D Bo na razie przedkładam pracę nad nim nad czytanie Waszych opowiadań... Mam nadzieję że się nie obrazicie?
UsuńMoże...Choć wątpię byś był ponad setką odbiorców w USA ;)
UsuńZ niecierpliwością czekam na twoją jednorazówkę ;D
P.S.
Za co miałybyśmy się obrazić? Wytłumacz mi to, bo o tej godzinie (22:30) nie myślę już trzeźwo...
Nie ważne... chyba nikt nie myśli trzeźwo ;)
UsuńA tak właściwie, Freedom, czemu Enough tak bardzo interesuje, co masz do powiedzenia w tej sprawie? ;)
UsuńHm... Po naszej pewnej rozmowie, Enough wyobraża sobie, że...
UsuńAlbo, wiesz, może sam ją o to zapytaj? :)
Hm... Może to i dobry pomysł? :)
UsuńZapytaj, zapytaj :) Jestem ciekawa jak ci to wytłumaczy, bo szczerze powiedziawszy, sama nie wiem, czemu się tak uwzięła ;) Tylko się domyślam...
UsuńA ja się domyślam że powie coś w stylu "nieważne", "nieprawda" albo "nie!" :D
UsuńNo, tak to cała Enough ;P Coś czuję, że się nigdy nie dowiesz. Chociaż jak ładnie ją poprosisz lub będziesz nachalny, jak...dobra, nie będę pisać kto, to może ci powie
UsuńJak będę chciał to wszystko od niej wyciągnę ;) Prawdę czy kłamstwo - tego już się nie dowiem, ale zawsze coś będę wiedział :P
UsuńSagi nie powiem ci i tak;) Freedom naprawde tego nie chcesz...wiesz, co ja bym mu nagadala...
UsuńEnough... Proszę :c
UsuńNooo... w sumie, to wolałabym żebyś milczała...
UsuńPrzepraszam, Sagi :/
Szkoda... lubię wiedzieć o rzeczach które mnie dotyczą... :c
Usuń