Witajcie :) Ten rozdział jest nieco drętwy i praktycznie nic się tam nie dzieje, lecz pomimo tego- wstawiam. Tutaj przede wszystkim skupiałam się na uczuciach i przeżyciach...nie wiem, czy mi to wyszło.
Czasami muszę się przyznać sama przed sobą, że popełniam błędy.
Odkąd jestem w Szkole Antaniasza, nie znalazłam jeszcze nikogo, z kim mogłabym spędzać popołudnia. W sumie zaczęła mi doskwierać samotność i to, że z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Jednak teraz nie mam odwagi do nikogo zagadać...czuję, że nie dałabym rady. Z pozoru próbuję grać twardą i pewną siebie osobę, którą tak naprawdę nie jestem. Też mam uczucia; potrafię kochać i nienawidzić, śmiać się i płakać, ale przeżycia dały się we znaki i już nie potrafię tak łatwo okazywać emocji.
Ale nie będę zanudzać moimi przemyśleniami, bo kogo one obchodzą? Ważne, żeby robić to, co ci każą i jakoś przetrwasz.
Może zacznę od jednego wydarzenia, które jakoś wpłynęło na moje życie. Zaczęłam zwracać uwagę na to, co wcześniej wydawało mi się bez sensu. Na te mało ważne rzeczy lub te, o których szybko zapominałam. Postanowiłam bardziej się kontrolować i zacząć traktować życie na poważnie.
Była noc. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się tępo w sufit. Ostatnie wydarzenia nie dawały mi spać, a liczenie owiec ani tym podobne nie pomagały. Po raz kolejny przewróciłam się z boku na bok i po raz kolejny przymknęłam oczy, by spróbować oddać się w objęcia Morfeusza. Wszystko na nic.
Do moich uszu dobiegły ciche kroki na korytarzu. Dzięki nadnaturalnemu słuchowi mogłam śledzić wiele wydarzeń z pewnej odległości, jak na przykład teraz, nie ruszając się z łóżka. Teraz jednak ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem i najciszej jak umiałam dotarłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i przez ledwie dostrzegalną szparę zerknęłam na korytarz. Półmrok zagarniał prawie wszystko, lecz pośród czarnych cieni i zakamarków dostrzegłam jedną ,wyróżniającą się z otoczenia, postać. Byłam prawie pewna, że jest to jeden z adeptów Szkoły Antaniasza. Nikt inny nie mógłby się znajdować w Uczniowskim Domu o takiej porze.
Postać przybliżyła się do ściany i oparła się o nią głową. Kiedy nastała dojmująca cisza, dosłyszałam cichą melodię graną na pianinie. Nie dałam rady rozpoznać poszczególnych słów, jednak dźwięki wydawały się dziwnie smutne i pozbawione życia. Po chwili postać odkleiła się od ściany i delikatnie postukała palcem w (okazało się, że były to) drzwi. Kilka szmerów wewnątrz i niewielki fragment korytarza oświetliła mętna smuga światła.Promień padł również na twarz nieznajomej. Kolejne zaskoczenie- tym kimś była Lorren, w piżamie i narzuconej na niej czarnej bluzie. W drzwiach natomiast znajdował się Tony z szeroko otwartymi oczami, powtarzający imię dziewczyny. Stwierdziłam, że nie będę dalej podsłuchiwać. Kilkakrotnie widywałam ich razem i zapewne ich relacja to więcej niż tylko przyjaźń. Nie chce, żeby mnie jeszcze zdemaskowali...Przecież miałam się pilnować i nie rzucać w oczy.
Dyskretnie zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Wszystko wokół mnie znów było czarne, okryte jakąś tajemnicą, której nie mogłam odkryć. Zrezygnowana, znów spróbowałam zasnąć. Po kilkunastu minutach wpatrywania się w mrok, po raz kolejny usłyszałam kroki. A potem głuchy trzask. I kroki.
- Och, zamknijcie się już- mruknęłam, rozgoryczona. Zatopiłam twarz w poduszce. Dajcie mi zasnąć, dajcie mi zasnąć- powtarzałam w myślach. Nienawidzę bezsenności, dajcie mi zasnąć.
Leżałam tak prawie do rana. Dopiero kiedy słońce nieznacznie wychynęło zza horyzontu i zaszczyciło mój pokój malutkim promykiem światła, udało mi się zamknąć oczy i wypocząć przez całe półtorej godziny.
Obudzili nas na śniadanie. Było mi wszystko jedno, także jako jedna z pierwszych pojawiłam się na posiłku. Nieznacznie przysunęłam talerz w stronę innych adeptów, zanim tamci przyszli. Pora skończyć z samotnością. Tutaj wszyscy są tacy sami. Mają te same problemy. Moce. I akceptują tych, którzy są tacy jak oni.
Antaniasz oznajmił nam, że dzisiaj wypada Dzień Próby Lorren oraz jej brata Elliota. Nie miałam pojęcia na czym polega taki dzień, lecz Mistrz przydzielił poszczególnym uczniom zadania dotyczące przygotowań wydarzenia. Ja (czyż to nie było do przewidzenia?) zostałam bez niczego, ponieważ Antaniasz nie miał już dla mnie zbyt ciekawych ,,misji''.
Potem jednak okazało się, że się mylił.
Do Szkoły przybył nowy Nadnaturalny. Musiałam zadbać o to, żeby poczuł się tu dobrze i zaakceptował to miejsce jako swój dom.
Szkoda tylko, że JA tak nie czułam.
Mistrz dał mi wskazówki, powiedział wszystko, co powinnam przedstawić Nowemu; jego pokój, najważniejsze budynki i plan zajęć. Wszyscy będą się zajmować Próbą, a ja nową przybędą. Przepraszam, nowym adeptem.
Czekałam na niego na niewielkim placyku przed Budynkiem Treningowym. Brukowana ścieżka prowadziła idealnie do drzwi, które stały teraz otworem. Andy i Tony wynosili ze środka przeróżne przedmioty, niektóre luzem, resztę w wielkich tekturowych pudłach. Przysiadłam na większym z kamieni otaczających placyk i oparłam łokcie na kolanach. Zapowiada się niezwykle interesujący dzień.
Godzinę później usłyszałam szelest liści i tupot stóp. Podniosłam wzrok i akurat w tym momencie spomiędzy drzew wybiegł chłopak. Zatkało mnie, kiedy tylko podniósł głowę i odgarnął włosy z twarzy.
Widziałam go. Widziałam go w jednym z tych moich dziwacznych snów. Miał średniej długości blond włosy, a pojedyncze kosmyki tu i ówdzie zostały zaplecione w niewielkie warkoczyki. W uszach dostrzegłam po kilka kolczyków; jednym wyróżniającym się był ten w kształcie klepsydry. Kiedy otarł twarz ręką, dostrzegłam duży brązowawy pierścień na palcu. Chłopak rozglądał się wokoło, aż wreszcie dostrzegł mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Duże zielono-niebieskie oczy wpatrzyły się we mnie. On nie wiedział, że już kiedyś go widziałam. Ja nie miałam zamiaru go uświadamiać.
Niepewnie stanęłam na nogi i uwolniłam się spod ciężaru, jaki dawał mi wzrok chłopaka.
- Nadnaturalny?- spytałam, oglądając swoje buty. Dzisiaj akurat były to krwistoczerwone trampki za kostkę.
- Tak- odrzekł po chwili. Jego głos mnie zauroczył. Niepowtarzalny, wyjątkowy...nie dało się na chwilę nie zapomnieć o całym świecie i wysłuchiwać tylko tego jedynego dźwięku.
- Witaj w Szkole Antaniasza.- Przywołałam na twarz coś w rodzaju uśmiechu.- Jestem Esper.- Zdziwiła mnie moja otwartość. Zazwyczaj nie przedstawiłabym się tak szybko.
- Will- powiedział, spoglądając na boki.- Macie tu jakiś pokój czy coś, gdzie mógłbym się zatrzymać?
Zdziwiłam się, że od razu chce zostać sam.
- Zaprowadzę cię- stwierdziłam.
- Poczekaj chwilę. Przyprowadził mnie tu Asam i chcę, żeby poszedł ze mną dalej.
Uniosłam pytająco brew na dźwięk imienia ,,Asam''.
- Mój towarzysz. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Zapadła niezręczna cisza. Nieśmiało podniosłam wzrok na chłopaka. Dopiero teraz zauważyłam, że przez ramię ma przerzuconą czarną torbę, wypchaną zabranymi przez niego rzeczami. W tej ciszy zaczęłam wyławiać poszczególne dźwięki z otoczenia. Plusk strumyka. Śpiew ptaków. Cichy stukot łap o podłoże.
Chwila- co?
Spomiędzy drzew wybiegł śnieżnobiały wilk. Jego też już wcześniej spotkałam, to on zaprowadził nas do Szkoły.
- Asam!- zawołał Will. I tym razem się zdziwiłam. Jednak nie chciałam ingerować w sprawy innych. Skoro to jego towarzysz- to tak ma być. Najwyraźniej odłączył się od swojego pana i przez pomyłkę spotkał mnie, Kayala i...Pabla. Na wspomnienie przyjaciela niewielki uśmiech zagościł mi na twarzy.
- Chodź- burknęłam, chcąc zatuszować ból, który mnie ogarnął, kiedy przypomniałam sobie o pożegnaniu.
Will przybrał stanowczy wyraz twarzy i posłusznie ruszył za mną. Nie pytał się o nic, po prostu podążał moim śladem, a ja prowadziłam go do Uczniowskiego Domu.
Nagle usłyszałam dźwięk gongu, który powtórzył się trzykrotnie. Próba. Próba Elliota i Lorren. Zerknęłam niepewnie w stronę nowego Nadnaturalnego. W sumie mogę pokazać mu, jak dotrzeć do pokoju, rozpisać plan zajęć i pędzić na arenę. Antaniasz kazał uporać mi się z nowo przybyłym i być podczas wydarzenia.
Przez chwilę nie wiedziałam, co zrobić.
Jednak była to tylko chwila.
- Pieprzyć to- mruknęłam pod nosem i skierowałam się w stronę białego podłużnego budynku.
- Tutaj są pokoje- wyjaśniłam, nieco niechętnie, kiedy weszliśmy już do środka.- Te po prawej przeznaczone są dla facetów, a po lewej- dla dziewczyn. Twój pokój...- zerknęłam na wewnętrzną stronę dłoni, chcąc upewnić się, które pomieszczenie zostało przygotowane dla Willa. Często zapisuję informacje na rękach.- . Wskazałam na koniec korytarza, a chłopak bez słowa ruszył przed siebie. Zero ,,dzięki'' czy ,,miło było'' tylko po prostu poszedł sobie.
Coś zaintrygowało mnie w tym chłopaku. Zazwyczaj każdego traktowałam tak samo, ale on...on jest inny. Taki tajemniczy. Nigdy nie myślałam, że ktoś może w ten sposób zwrócić moją uwagę...Chciałabym bliżej się z nim zapoznać. Poznać jego historię, co przeżył, gdzie był...Wiem, że to niemożliwe, ale zawsze można marzyć. W końcu marzenia dają nam moc i cel w życiu, do którego chcemy dążyć.
Stałam tak pośrodku korytarza, zatopiona w myślach. Po chwili powróciłam do rzeczywistości. Próba. Gong. Spóźnienie.
- I tak nie przyjdę już o czasie- stwierdziłam.- W takim razie po co w ogóle przychodzić?
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam przed budynek. Wreszcie mam czas, aby zwiedzić cały teraz Szkoły Antaniasza i znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce.
_______________
Ach, Will...uwielbiam to imię <3 Niedługo opis tejże postaci pojawi się w zakładce ,,Nadnaturalni'' razem ze zdjęciem ;)
No cóż mogę powiedzieć...Jestem z siebie dumna, że rozdział pojawił się wcześniej niż ostatnio, ale...mogłabym napisać go i dodać jeszcze po południu. Tymczasem pojawił się po 24.00 ;D
Do następnego!
Pozdrawiam
zmęczona
Enough
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMorfeusz nie przytula wszystkich :P
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :) Ale zdradź mi proszę, z kim w końcu będzie Esper? Z Willem czy z Pablem?
Nie zdradzę ci, za nic w świecie! Przekonasz się, kiedy dojdzie do tego znamienitego momentu ;)
UsuńI dziękuję :)
Ohhh nie bądź taka! :D
UsuńNie martw się, Sagi ;) Mi też nie chce powiedzieć...
UsuńW sumie to mógłbym to z niej wyciągnąć... :P
UsuńMoje nenkanie działa ;) Fajny rozdział wyszło ci to opisywanie uczuć itd . Czekam na next.
OdpowiedzUsuńLotka która czeka na Torren
Poniekąd działa ;D
UsuńDzięki :)
A o Torren wypytuj Freedom, choć ja co nieco na ten temat wiem ;)
Lotka, musisz uzbroić się w cierpliwość...
UsuńMój 19 będzie jednym z dłuższych rozdziałów (wybacz, Sagi, będziesz musiał to przeboleć) więc jeszcze chwilę mi zajmie jego napisanie ;) Ale pojawi się gdzieś w tym tygodniu...
O nie! Co ja teraz zrobię?! :D
UsuńBędę musiał sobie z nim poradzić ;)
Chyba jednak nie będziesz musiał.
UsuńJak pewnie już zauważyłeś, wrzuciłam 19 (1/2)... :P
Jej! :D To mi ułatwi przeczytanie ;)
Usuń